piątek, 2 maja 2014

O zdrowym odżywianiu, moje wnioski...

Jestem maniakiem zdrowego odżywiania... Nie liczę jednak kalorii, nie ważę posiłków i nie obliczam ich składników odżywczych. Nie chce mi się, nie chcę całymi dniami zastanawiać się nad tym i nie mam na to czasu. Czy osoba z chronicznym zespołem "nie mam czasu" i "nie chce mi się" może zdrowo się odżywiać i zdrowo żyć? Oczywiście :) Musimy zwalczyć troszkę wewnętrznego lenia i iść pobiegać, poruszać się czy zastanowić się nad tym co jemy i kiedy. Mimo wszystko nie musimy spędzić całego dnia w kuchni czy w siłowni. Na trening wystarczy 30 min dziennie, a w sklepie nie spędzisz więcej czasu na czytaniu etykiet niż zwykle. Jak podejść do problemu? Po pierwsze nauczyłam się, że trzeba jeść! Głupota? A czy Ty w pracy jesz drugie śniadanie? Czy może siadasz przy lodówce dopiero po 22? A może jesz tą słodką "bułę" w tramwaju czy jadąc na spotkanie, bo przypominasz sobie o "śniadaniu" ok. 14? Podstawą w moim jadłospisie jest śniadanie. Po wielu lekturach uznałam, że to najważniejszy posiłek w ciągu dnia. Wychodzę z zasady, że rano można zjeść przysłowiowy "tort" i nie zaszkodzi on naszemu zdrowiu i sylwetce. Na śniadanie sięgam po zdrowe węglowodany i zdrowe tłuszcze. Jest to taka bomba energetyczna, która pozwala mi dobrze zacząć dzień. Po co sięgam? - awokado, tran, płatki owsiane, otręby pszenne, otręby owsiane, siemię lniane, owoce, jajka, pestki dyni, nasiona słonecznika, suszone owoce, musli bez cukru, mąka pełnoziarnista, pieczywo pełnoziarniste, odtłuszczone przetwory mleczne (mleko, serek wiejski), szpinak, morszczyn... Na bazie tych produktów  zwykle buduję swoje śniadanie, szybko się nudzę więc improwizuję w kuchni. Do stałych elementów należy tran i awokado. Uważam, że są to jedne z najzdrowszych produktów w mojej diecie. Ostatnio eksperymentuję z morszczynem, ale jest to wersja dla silnie zdeterminowanych, smakuje i pachnie okrutnie ;) Należy zalać go odrobiną wrzątku i ukryć w jakimś zielonym smoothie (wystarczy 1 łyżeczka). W pracy zwykle po ok. 3-4 h dopada mnie zaprogramowany głód. Sięgam wtedy po przekąski: czasem surówka (ostatnio nie mam czasu), warzywa np. marchew pokrojona na kawałki (można ją zjeść wszędzie), owoce- zwykle jabłka (unikam bananów i winogron, bo mają wysoki Indeks Glikemiczny), sok warzywny- zwykle pomidorowy, kanapka z chleba żytniego z odtłuszczonym twarogiem i mnóstwem sałaty lub świeżego szpinaku....W pracy pijam duże ilości wody, z moich niezdrowych nawyków pozostała mi kawa (oczywiście niesłodzona). Mam niskie ciśnienie, zwykle 90/60 i tętno ok. 50 więc muszę się jakoś ratować ;) Później oczywiście druga przekąska lub jeśli mam wcześniej czas to obiad. Na obiad niestety nie udało mi się jeszcze w 100% zmienić tradycji. Zwykle jadam więc mięso (mam świadomość, że wystarczy je jeść 3/4 razy w tygodniu i lepiej jeść ryby i rośliny strączkowe), ale staram się zamieniać je na ryby czy np. fasolę. Oczywiście nie smażę go w głębokim tłuszczy, nie ma na moim talerzu sosów itp. Do mięsa/białka są świeże warzywa- zwykle szybko pokrojone (sałata, szpinak, pomidor itp.) lub ugotowane. Niezwykle rzadko sięgam po ryż czy makaron razowy. Nie unikam celowo tych produktów po prostu nie lubię się przejadać. Czasem jem ziemniaki- uważam, że są bardzo zdrowe jeśli ich nie rozgotujemy i nie doprawimy toną tłuszczu itd. Po obiedzie dla relaksu pijam zieloną herbatę. Kolejnym posiłkiem są warzywa, smoothie lub coś innego lekkiego. Jest to taka pseudo kolacja zjedzona kilka godzin przed snem zaraz po treningu. Oczywiście czasem robię jakieś odstępstwa od mojej restrykcyjnej diety bez cukru itd. Jeśli mam ochotę na słodycze- kobiety czasem tak mają. Jem owsianą muufinkę upieczoną przez mojego tatę lub robię jakiś dietetyczny deser. Przepisów na dietetyczne/zdrowe gofry czy nawet pseudo nutellę z awokado i naturalnego kakao jest mnóstwo... Wszystkie posiłki przeplatam olbrzymią ilością wody, wody z cytryną. Z suplementów zażywam cynk, skrzyp i pokrzywę, drożdże i oczywiście tran.
Jeśli chodzi o tran... Są głosy, że olej lniany jest zdrowszy od tranu. Po przeanalizowaniu wielu badań doszłam do wniosku, że olej lniany ma więcej omega 3 od tranu, ale tran zawiera DHA i lepiej się wchłania od oleju lnianego. Oczywiście polecam oba produkty, niech każdy wypróbuje na sobie co mu lepiej służy. Niestety muszę stwierdzić, że trudno kupić "dobry" olej lniany, dlatego piję tran. Olej lniany powinien być przechowywany w sklepie w lodówce- nigdzie nie widziałam, aby był tak przechowywany. Poza tym oczywiście nierafinowany, tłoczony na zimno itd....
Mam nadzieję, że troszkę rozwiałam wątpliwości dotyczące mojej diety i odpowiedziałam na pytania otrzymane w mailach. Pozdrawiam serdecznie :)

2 komentarze:

  1. no, jest poprawa :)

    w jakim celu podjadasz drożdże?

    pozdrawiam

    Andrzyj m.

    OdpowiedzUsuń
  2. Drożdże to nic nowego, już nasze babcie stosowały je jako maseczkę czy pijały niczym eliksir młodości. Te niepozorne grzyby zawierają ogromne ilości witaminy B, która jest niezbędna jeśli chcemy mieć ładną skórę, włosy czy paznokcie. Osoby, które mają zajady czy opryszczkę również powinny uzupełnić jej niedobory. Podjadam drożdże, a dokładniej pije wcześniej sparzone wrzątkiem (by je zabić- to jednak grzyby ;)) w celu uzupełnienia niedoboru witamin. Sama cierpię na przewlekły stan zapalny tarczycy co często wiąże się z problemem z wchłanianiem składników pokarmowych, a co za tym idzie brzydką i suchą skórą. Już po kilku tygodniach takiej niesmacznej kuracji widać efekty :) Oczywiście można kupić witaminy z wyciągiem z drożdży, ale po co skoro można spożywać je w naturalny sposób :)

    OdpowiedzUsuń